Ogrody te zostały założone w południowej Pensylwanii, około 30 km na północ od Newark przez rodzinę Du Pont. Nazwisko to kojarzy się obecnie chyba głównie z firmą chemiczną i teflonem, w tej części USA była to od około 200 lat jedna z najbardziej wpływowych rodzin, coś w rodzaju miejscowej arystokracji. Trudno sobie wyobrazić, że tak wielkie i piękne ogrody mogły należeć tylko do jednej rodziny...
Longwood Gardens mają powierzchnię 1050 akrów, czyli ponad 400 hektarów. Widzieliśmy więc tylko kawałeczek, zapewne najciekawszy. Na tym terenie są ogrody i oranżerie. Właśnie w oranżeriach spędziliśmy większość czasu. Właściwie co tu pisać, niech przemówią zdjęcia...
Oranżerii było kilka. W nich nie tylko kwiaty i rośliny, lecz również pomieszczenia do zabaw dla dzieci. Też pełne kwiatów, ale i z dużą ilością wody. Nasz Nathan był szczęśliwy...
Dorośli też mieli co oglądać. Na mnie największe wrażenie zrobiły rośliny wodne, na placu między oranżeriami.
Oranżerie podobały się nie tylko nam. Również grupa Amiszów była zafascynowana.
Jak już pisałem, nie tylko rośliny wodne były godne uwagi.
Czas mijał szybko, pora była wracać. Jeszcze rzut oka na ogród francuski i kończymy naszą wizytę. Było super!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz